11 kwietnia 2017

Idziemy szukać jaj, czyli Wielkanoc w Niemczech

Wielkanoc w Niemczech nie różni się jakoś drastycznie od obchodów w Polsce, niemniej nawet i w tym przypadku powiedzenie "co kraj to obyczaj" ma swoje zastosowanie. 
Mniej więcej już pod koniec karnawału tutejsze sklepy są zalane czekoladowymi zajączkami, jajkami i dekoracją świąteczną, a w niemieckich domach i ogródkach pojawiają się kolorowe dekoracje wielkanocne. 



Właściwe uroczystości otwiera jednak Wielki Piątek (Karfreitag, zwany też Stiller Freitag). To jeden z nielicznych dni, który jest dniem wolnym od pracy w całych Niemczech. Podobnie jak w polskich kościołach, także i w kościołach niemieckich odprawiane są misteria upamiętniające mękę Pańską, niemniej podczas gdy w Polsce tego dnia mam wrażenie, że w powietrzu unosi się atmosfera wszechobecnego smutku i to niezależnie od tego, czy bierze się udział w modlitwach w kościele, czy też nie, to w Niemczech takich odczuć nie mam. Niemcy nie poszczą tego dnia, także przez te wszystkie lata nie spotkałam się w żadnej z miejscowości, w której  mieszkałam, czy też akurat byłam z Drogą Krzyżową ulicami miasta. Obserwuję za to bardziej, że Wielki Piątek jest często dla wielu dniem spotkań towarzyskich. Zwłaszcza od znajomych w ateistycznych Niemczech Wschodnich co roku słyszę, że tego dnia mają wielkie zjazdy rodzinne tudzież spotkania w gronie przyjaciół.
Wielka Sobota jest podobnie jak w Polsce dniem ognia. W mniejszych miejscowościach i na wsiach tego dnia organizowane są festyny z ogromnym ogniskiem w roli głównej. W niektórych regionach położonych na pagórkowatym terenie praktykowana jest tradycja turlania zapalonych kół. Ma sięgać ona czasów pogańskich i symbolizować powrót słońca wraz z wiosną. Bardzo często organizatorem owych festynów jest Ochotnicza Straż Pożarna, która ze sprzedaży kiełbasek i piwa zyskuje dodatkowe fundusze na swoją działalność.
Niedziela Wielkanocna rozpoczyna się rezurekcjami w kościele. Po nich wierni wracają na uroczyste śniadanie. Tradycja dzielenia się jajkiem nie jest tu jednak znana. Za to po śniadaniu następuje najmilszy moment dla dzieciaków - szukanie jajek ukrytych w domu lub ogrodzie. W niektórych rodzinach chowa się kolorowo pomalowane jaja, którymi potem dzieci się bawią, ale częściej  są to różne łakocie. Dzieci wierzą, że przyniósł je Zając Wielkanocny. Także przychodząc w Wielkanoc do kogoś w gości powinno się też mieć "wielkonacnego zajączka" dla gospodarzy.


Poniedziałek Wielkanocny to dzień wypoczynku. Tradycja polewania się wodą jest w Niemczech nie znana. Praktykuje się ją  jeszcze tylko w Łużycach, gdzie żyje największa słowiańska grupa etniczna na terenie Niemiec - Serbołużyczanie. Co ciekawe, łużycki jest w tej części Niemiec obok niemieckiego drugim urzędowym  językiem. W przeszłości łużyczanki tego dnia wyjątkowo strojnie ubierały się do kościoła mając nadzieję na oblanie wodą. W ten sposób młodziency okazywali dziewczętom swoje zainteresowanie. 
W Bawarii za to mieszkańcy miasteczka Trausnstein pielęgnują zupełnie inną tradycję. W Poniedziałek Wielkanocny odbywa się tam konna procesja św. Jerzego, patrona rolników, bydła i jeźdźców. Ubrani w ludowe i historyczne stroje uczestnicy odgrywają podróż za heroldem. W trakcie procesji mężczyźni odgrywają taniec mieczy, który ma symbolizować zwycięstwo wiosny nad zimą.

Życzę Wam zdrowych, spokojnych i radosnych świąt, z może odrobinę większą szczyptą zadumy niż w Niemczech.
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz