1 września 2015

Pierwszy dzień szkoły

Chyba dlatego, że 1 września jest w Polsce dniem rozpoczęcia szkoły  miałam dziś w nocy sen, że przyjeżdżam z Niemiec do Polski na egzamin maturalny. W chwili odczytania tematów uświadamiam sobie, że nie znam nic z listy lektur, jaka obowiązuje w polskim programie nauczania. Wpadam więc na genialny pomysł, aby udawać omdlenie licząc, że w ten sposób wygram z dwa tygodnie, w ciągu których nadrobię swoje luki. Skąd taki sen po kilkunastu już latach od zdanej matury nie wiem, ale pewne jest, że dwa tygodnie nie wystarczyłyby mi w życiu do przeczytania wszystkich obowiązujących w polskiej szkole lektur. W niemieckiej szkole czyta się stosunkowo mało. W Saksonii Dolnej są to najczęściej dwie lektury na rok i to głównie tylko z zakresu literatury niemieckiej. Kiedy opowiadam, że u mnie w szkole do obowiązkowych lektur należały dzieła Antoine'a de Saint-Exupéry'ego, Goethego, Szekspira, Balzaca, to Niemcy z niedowierzania wybałuszają oczy. O systemie szkolnictwa będzie jednak innym razem dokładniej, a dziś dwa słowa o uroczystościach związanych z życiem szkolnym.
Zaczęłam niechronologicznie od matury, pozostańmy zatem jeszcze chwilę na mecie wielu lat męki i wkuwania. Lato rozpoczęło się dla nas udziałem w roli gości w niemieckim balu maturalnym. My mamy nasze studniówki otwierane Polonezem, a niemieccy abiturienci bawią się po już zdanej maturze. Co dla nas może wydawać się dziwne idą na taki bal w towarzystwie rodzin - rodziców, dziadków, a także przyjaciół. Matura jest w Niemczech niejednokrotnie huczniej świętowana niż ukończenie studiów. Ja w lipcu miałam przyjemność wziąć udział w takiej zabawie w stolicy Saksonii Anhalt - Magdeburgu. Bal był nieprzeciętny, bo i szkoła do przeciętnych nie należy. Gimnazjum (odpowiednik naszego liceum ogólnokształcącego) Siemensa kształci elitę intelektualną. Uczniowie szkoły mają na swoim koncie osiągnięcia w międzynarodowych olimpiadach chemicznych, fizycznych, konkursach dedykowanym wynalazkom w robotyce itp. Po tradycyjnych przemówieniach dyrektora szkoły, przedstawicieli Rady Uczniowskiej, programie artystycznym itp. nastąpił najważniejszy moment wieczoru - rozdanie świadectw. Każdy uczeń był wyczytywany z imienia i nazwiska, na scenie wręczano mu pięknie oprawione świadectwo i... wieniec laurowy (ten akurat stanowi prywatnę tradycję tej szkoły). Tak uhonorowany delikwent prezentował się mniej więcej następująco:


Najbliżsi obserwowali całę uroczystość z miejsc przy dużych okrągłych stołach.


Po oficjalnej części otwarto bufet i przyszedł czas na tańce.
I tak to mniej więcej wygląda u naszych sąsiadów za Odrą. Niektóre szkoły dzielą rozdanie świadectw i bal na dwie uroczystości, inne łączą je w jedną, ale stałym constant jest fakt, że bal odbywa się po zdaniu matury.

Nie byłoby jednak egzaminu dojrzałości bez wielkiego dnia rozpoczęcia szkoły, który to także jest powodem do rodzinnych zjazdów. W Niemczech szkołę rozpoczyna się w wieku lat 6. Zaproszenie na tzw. "Einschulung" należy rozesłać odpowiednio wcześnie, aby goście zdążyli potwierdzić swoje przybycie. Niejednokrotnie po uroczystości w szkole całe grono idzie do restauracji, w wersji skromniejszej obiad podawany jest w domu. Nowy uczniak otrzymuje na osłodę pożegnania się z dzieciństwem wielką tytkę ze słodyczami, ale także i przyborami szkolnymi. Tradycja ta jest stara jak świat, jak na to wskazuje poniższa pocztówka i ma w sobie pewien urok, aczkolwiek osobiście jestem zdania, że świętować powinno się stosowne wyniki w nauce, a nie tylko sam fakt wstąpienia w mury szkolne. W opinii tej nie jestem odosobniona, gdyż wielu spotkanych przeze mnie "Ossis" (Niemców z byłego NRD) narzekało, że uroczystość ta "za sprawą wpływów z byłych Niemiec Zachodnich"  zamienia się w  "wielką fetę i kalejdoskop prezentów bez idei w tle". Po usłyszeniu  tego typu wypowiedzi od razu nasunęło mi się skojarzenie z naszą komunią... Co nie zmienia faktu, że gdybym była teraz taką uczennicą rozpoczynającą naukę, cieszyłabym się z ładnej, dużej kolorowej tytki:) Bo w końcu niczym złym jest świętowanie osiągania poszczególnych etapów na ścieżce swojego życia, nie zapominajmy tylko o prawdziwym przesłaniu poszczególnych uroczystości.

1936 - pierwszy dzień w szkole babci Najcudowniejszego Pod Słońcem Męża


Wszystkim uczniom życzę samych sukcesów w nauce, krytycznego myślenia, kreatywności oraz frajdy z poszerzania swojej wiedzy!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz