Dzisiaj postanowiłam zaserwować Wam scenkę rodzajową z parlamentu niemieckiego. Kiedy podczas mojej pracy w Bundestagu po raz pierwszy byłam jej świadkiem zaniemówiłam. Miałam bowiem wrażenie, że w jednej chwili przeniosłam się z przybytku demokracji na jakieś dziwaczne targowisko. A rzecz się tyczy jednej z metod głosowania.
Zebranie SPD |
W
niemieckim Bundestagu posłowie oddają głos albo poprzez „powstanie
i pozostanie na miejscu” tudzież przez podniesienie ręki. Ta
druga metoda odbywa się jednak inaczej niż w polskim Sejmie, gdzie
posłowie podnosząc rękę jednocześnie naciskają przycisk
umieszczony w ławie parlamentarnej. Co za tym idzie w Bundestagu nie
znajdziemy też ekranu, który wyświetlałby wynik głosowania. Ten
ogłasza przewodniczący parlamentu niemieckiego na podstawie
wzrokowej oceny podziału głosów. W sytuacjach, gdy wynik jest
niejasny prosi się posłów o opuszczenie sali parlamentarnej, tak
by przeprowadzić Hammelsprung czyli głosowanie metodą "baraniego skoku". Parlamentarzyści oddają wówczas
głos swoim ponownym wejściem do sali
obrad przez odpowiednie drzwi (z napisem „Tak”, „Nie”, lub
„Wstrzymuję się”). Przy każdych drzwiach stoi po dwóch
protokolantów, którzy głośno liczą przechodzących posłów.
Przewodniczący parlamentu ogłasza koniec głosowania i podaje jego
wynik.
Kiedy spytałam się moich współpracowników, czemu Niemcy nie zamontują sobie po ludzku
przycisków służących oddawaniu głosów, jak to ma miejsce w Polsce, a nie posłowie muszą latać w te i we wte, jak kot z pęcherzem, to wyszłam tylko
na ignorantkę. "To przecież tradycja." brzmiała odpowiedź. Dziś i ja jestem w stanie wyjaśnić zagwozdkę "Hammelsprungu".
Metoda głosowania nawiązuje do "Odyseji" Homera. Wśród niezliczonych przygód Odyseusza
znajdziemy także jego niewolę wraz z towarzyszami u Polifema, który
po ich schwytaniu. zamknął wejście jaskini wielkim głazem, a
następnie pożarł kilku z nich. Odyseuszowi udało się jednak upić
Polifema winem, a kiedy Polifem zasnął, wypalił mu rozżarzonym
drągiem jedyne oko. Jako że Odyseusz wcześniej przedstawił mu się
jako: "Nikt", toteż krzyki Polifema: "Nikt mnie
oślepił" (co w grece jest równoważne do nikt mnie nie
oślepił) zostały zignorowane przez innych cyklopów. Oślepiony
Polifem odsunął następnie głaz u wejścia do pieczary i czekał
tam na uchodzących Greków. Odyseusz przywiązał wówczas siebie i
towarzyszy do podbrzuszy baranów. Polifem gładził wychodzące
barany jedynie po grzbietach i w ten sposób Grecy razem ze stadem
wyszli na wolność. Niemiecka metoda głosowania, której dziś poświęciłam swój post nawiązuje właśnie do tej mitycznej sceny ucieczki Odysa
wraz z towarzyszami.
Ładnie, że Niemcy pielęgnują tradycję, ale i tak nie rozumiem, czemu akurat tą opowieść z mitologii sobie wybrali. Może z troski o kondycję fizyczną swoich posłów? My, współpracownicy przynajmniej mieliśmy od czasu do czasu widowisko:) Choć, jakby tak się zastanowić, to chyba jeszcze więcej atrakcji sprawiłoby nam odgrywanie mitu "Jabłka niezgody", bo wyobraźcie sobie tylko: Angela Merkel, Ursula von der Leyen (Minister Obrony) i Manuela Schwesig (Minister ds. Rodziny, Seniorów, Kobiet i Młodzieży) w roli trzech bogiń Bundestagu i Franka Waltera Steinmeiera w roli Parysa...